SW Fan-fic online: Rozdział - 10


   Loor leżal w przyjemnej nieświadmosci przez jak mu się zdawalo wiecznosc. Za zamkniętymi powiekai przelatywało mu jego życie, więc sądził że umiera. Cieszył się z tego. W końcu wszystkie kłopoty będzie miał z głowy. Miał już dosyć wszystkiego, zwłaszcza bothan. gdy umrze będzie mógł sobie odpocząć... Niestety, śmierć nie była mu dana. Przynajmniej nie w tej chwili. Gdy jego życie doszło do bardzo ciekawego etapu, kiedy mial 30 lat, ktos posługujac sie Mocą - Herack nie mógł tego pomylić z niczym innym - zaczął go leczyć. To go zdenerwowało. Jakim prawem mu przeszkadzano. Nawet w spokoju umrzeć nie można... Poczuł ranę na głowie i poczuł jak się zasklepia. Po chwili nie było po niej śladu. "Eech ci Jedi" - pomyślał. Ktoś zaczął nim potrząsać. Loor wiedząc, że udawanie, że nadal jest nieprzytomny na nic się nie zda, otworzył oczy i podniósł głowę. Przed nim siedział młody mężczyzna w brązowym płaszu i piskowo-białej szacie. "Chyba do końca życia znienawidzę te kolory" - pomyślał Herack. Jedi spojrzał mu w oczy i odwrócił się do drugiego, który grzebał coś przy konsolecie - kolejny punkt na ich niekożyść.
   - Mistrzu. Obudził się.
   - Doskonale. - odparł starszy Jedi i podszedł bliżej.
   - Zależy dla kogo. - odparł Loor takim tonem, że obaj Jedi spojżeli w górę w poszukiwaniu sopli lodu.
   - Pan Loor jak mniemam? - powiedział starszy Jedi.
   - Hmm zastanówmy się... Tak to chyba ja. A ty jesteś..hmm...Kertop tak? A to - spojżał na ucznia - to Kejtaw, twój uczeń. Cudownie... Domyślam się, że wiecie po co przyszliście?
   - Owszem - odparł zimno Kejtaw. "To" utkwiło mu głęboko w pamięci. Kiedyś się zemści.
   - To dobrze. A czy wiecie, że wasz statek został zniszczony? A uprzednio ktoś próbował mnie zamordować - co oczywiście nie było nowością, Heracka dziwił jedynie czas napadu. Mianowicie 20 minut po poprzednim. Zwylke tak szybko nie wracają.
   Okazało się, że Jedi jednak nie wiedzą o tym, że aktualnie statek nadaje się jedynie do pieczenia ziemniaków o czym świadczyły ich niezbyt inteligentne miny.
   - Jakto zniszczony - zapytał w końcu Kertop.
   - A no tak. - zaczął Loor - Ktoś najwyraźniej wiedział, że tu macie zamiar przybyć i postanowił po waszym lądowaniu wpakować w du...rufę statku torpedę. - zakończył niepewnie.
   - Ale kto mógł o tym wiedzieć? - dopytywał się Jedi.
   - Sugeruję, że był przeciek - powiedział mądrze Loor.
   - Taa. Nie żartuj - powiedział Kejtaw.
   - Słabo ci wyszedł ten sarkazm chłopcze. Za mało kontaktów z normalnymi ludzmi...i dziewczynami...
   - Dobrze już dobrze. Spokój. - powiedział Kertop, mądrze zakladając, że ręka ucznia wędrująca do pasa to zły znak.
   - Hehe Zawsze lubiłem gierki słowne...No dobrze. Teraz zajmijmy się tym po co przylecieliście. - odwrócił się w stronę konsolety. - Ale najpierw muszę sprawdzić meldunki.
   Wstał, otrzepał płaszcz, podszedł do stanowiska i usiadł na fotelu. Chwilę biegał palcami po klawiaturze, spojrzał na monitor, gwizdnął, włączył drukarkę, wydrukował ostatnie wiadomości i podał kartkę Jedi. Po chwili i oni gwizdnęli.

Kirtan Loor


Valid HTML 4.01 Transitional Poprawny CSS!




National Aeronautics & Space Administration
Copyright 2002-2012 © by Darth Rumcajs. All rights reserved